[Czerwiec 2016, Korabiewice. Tekst: Monika Bukowska]
Późny wieczór, a tu rolnik, mieszkający kilka domów dalej alarmuje, że coś dzieje się z jego świnią.
Patrzymy na siebie z Karoliną i nie wiemy, co robić, w końcu on hoduje ją żeby zabić, a czy może być gorsza śmierć od tej w rzeźni?
”Jak nie pomożecie, sam jej TO wpakuję do środka.” – słyszymy i zamieramy.
TO, okazuje się być jej macicą, która dzień po porodzie wypadła jej, jak mówił właściciel: „W drugiej przerwie meczu”.
Nie zostawimy jej przecież tak cierpiącej, wzywamy naszą wetkę i pędzimy na pomoc.
Piękny dom, ogród, wszędzie kwiaty, a na końcu okazała stodoła i przyległy chlew.
Wchodzimy do niego i od progu uderza nas ogrom cierpienia, które skrywają te mury.
Kojce porodowe, a w nich one: przerażone, brudne, ciężarne i czekające na cokolwiek pan zechce z nimi zrobić.
Ciasnota żeby, jak najwięcej kojców weszło. Idę więc za wetką stopkami i widzę cos, czego nigdy nie zapomnę, a bardzo bym chciała.
Wielka maciora leży na boku, rycząc z bólu, naokoło biegają jej maleńkie dzieci, część zawzięcie ssie, a za jej drogami rodnymi leży zakrwawiona macica, na której żeruje już z tysiąc much.
„Jest źle, potrzeba dużo gorącej wody.”- słyszę i za chwilę jestem świadkiem praktyki, którą wykonuje się w takich przypadkach: ręcznik na obmytej macicy i wciskanie jej z powrotem do środka.
Świnia wyje z bólu, próbuje wstać, dzieci panikują, reszta świń w swoich kojcach próbuje stać się niewidzialna albo walczy z prętami, aby uciec od tego, co się wydarzy.
W pewnym momencie przez macicę wylewają się też jelita i jest koniec. Nareszcie.
Chciałam, żeby umarła jak najszybciej, żeby już nie cierpiała, żeby jej nie dręczyć i dać uciec, jak najdalej.
Rolnik wściekły i załamany, bo „sztuka” się zmarnuje, a jednodniowe prosiaki to kolejna strata, bo nie da się odchować więc na „śmietnik”.
On próbuje negocjować, żeby świnię jakoś postawić na nogi i chociaż wyprowadzić żeby mięso się nie zmarnowało. Upieramy się, że możliwe jest TYLKO uśpienie i nie wchodzi w grę nic poza tym.
Chłop przekonuje, że przecież w takich wypadkach podwiązuje się sznurkiem „flaki”, wpycha do środka i świnia daje rade karmić jeszcze te dwa dni, żeby prosiaki uratować, to się tyle kasy nie straci.
Nie wierzę w to, co słyszę, przecież to nie jakaś hodowla przemysłowa, tylko taka, jaką się ludzie zachwycają: piękna wieś, kwiatki i te sprawy, przydomowy interes, a tu taki horror.
„Przecież ona będzie jednym ,wielkim kłębkiem bólu, dostanie zapalenia wszystkiego w środku i będzie konała w męczarniach!”
„Tak się robi, dla świń to normalne, one są przyzwyczajone.” – pada odpowiedź.
Świnia zostaje oczywiście uśpiona, ale i to nie przebiega łagodnie, choć bez porównania do tego, co było jej przeznaczone.
Jej instynkt macierzyński jest teraz na najwyższym poziomie, chce być z dziećmi, chce je ratować, walczy, wstaje i ryczy, nie wiemy już ile w tym bólu fizycznego, a ile żalu i cierpienia psychicznego. Jej dzieci biegają spanikowane wokół, wpadają do kanałów odpływowych, łapie je i zastawiam nogą dziurę, inne, na ile mogę, wyciągam spod jej brzucha, bo kiedy upadnie, będzie po nich.
Umiera. W końcu.
Nikt jej nie będzie już dręczył, nikt nie zmusi do rodzenia dzieci, które ktoś ma ochotę zjeść, nikt nie wrzuci do oparzarki i nie odetnie nóg na „galaretkę” .
Koniec Jej dramatu.
Załamany rolnik patrzy na maluchy i biadoli: „Trza płacić za utylizację maciory i jeszcze to zostało, a to już nic się nie da zrobić, nie wyżyje.”
„Weźmiemy” – pada jedyna możliwa decyzja. „Będzie pan miał mniej problemów”, przekonujemy.
„To bierzcie, ale to szkoda nawet karmić, nie ma szans.” – słyszymy.
„To nic, spróbujemy.” – pakujemy maluszki do miski i zaczynamy się wycofywać, żeby tylko nie zmienił zdania.
Mamy cala szesnastkę, już mijamy próg chlewni, a pan nie może sobie darować straty i choć nie wierzy, że prosiaki przeżyją, w ostatniej chwili wyjmuje z miski dwa i dokłada jedynej karmiącej świni w chlewie.
„Ma i tak za dużo małych, ale może jak padną słabsze, to te przyjmie.” – uśmiecha się z chytrością biznesmena.
Prawie biegniemy z miską do auta, żeby nie zabrał kolejnych, ale zjawia się kolega-pocieszyciel i pan nagle traci zainteresowanie sprawą i zostawia nas w spokoju.
Jest po północy, a my stoimy na ulicy z miska, jednodniowych maleństw, wymazanych krwią ich mamy. Chce nam się wyć, ale nie ma na to czasu, bo życie tej czternastki jest teraz w naszych rękach.
Dostały właśnie szansę i urodziły się po raz drugi. Tym razem, żeby żyć.
Album interwencji: https://www.facebook.com/animiesoanifutro/photos/?tab=album&album_id=1185553604829193
c.d. Świnki przez ok. miesiąc w Schronisku będą wymagać karmienia do 3 godziny, począwszy od g. 6 rano kończąc na północy (i tak jest rozpisany grafik pracy). Są karmione mlekiem zastępczym, strzykawkami.
Powoli będą przyzwyczajane do papki bogatej w potrzebne im składniki.
—————————–
Potrzebują Waszej pomocy i to bardzo. Potrzebują dodatkowego opiekuna, chociaż tymczasowo (musimy zatrudnić) oraz pieniędzy na postawienie ogrodzonych wybiegów i budowę domków całorocznych. Maluchy urosną do wagi 300 kg, będą silnymi i inteligentnymi zwierzętami. Musimy zapewnić im odpowiednie i bezpieczne warunki. Wiemy, jak to zrobić ponieważ już w tym momencie opiekujemy się 8 świniami (i 300 innymi zwierzętami), a placówką opiekujemy się od 2012 roku.*
Prosiaczki oszukały przeznaczenie i teraz ono jest w Waszych rękach. I tylko w Waszych.
Na co potrzebujemy środków (40 tys zł):
– ogrodzenie trzech działek o łącznej powierzchni 1,5 ha
– 5 ocieplanych domków całorocznych
– opieka weterynaryjna i karmienie na start ich życia
Co możesz zrobić?
1. wesprzyj finansowo** -opcje:
@ Zbiórka na portalu fundraisingowym (szybkie płatności) www.pomagam.pl/swinki
@ Wpłata bezpośrednia (rozważ ustawienie stałego przelewu na świnki):
Fundacja Międzynarodowy Ruch na Rzecz Zwierząt – Viva! Oddział Korabiewice
96-330 Puszcza Mariańska
Korabiewice 11
73 1240 1040 1111 0010 6697 7358
Darowizna – świnki
Przelewy zza granicy:
Bank Pekao S.A.
ul. Czackiego 21/23
00-043, Warszawa, Polska
IBAN: PL73124010401111001066977358
SWIFT: PKOPPLPW
@ PayPal: korabiewice@viva.org.pl z dopiskiem „świnki”
@ Licytacja imion odbędzie się na allegro http://charytatywni.allegro.pl/listing?sellerId=24784633
@ Obejmij świnki wirtualną opieką (opcja dostępna po uruchomieniu licytacji imion celem identyfikacji): http://schronisko.info.pl/adopcje/adopcje-wirtualne
2. wypróbuj bezmięsnej diety www.zostanwege.pl/zostan-wege-na-30-dni
3. udostępnij tę historię swoim znajomym
Dalsza część tej historii będzie prowadzona na profilach facebookowych:
https://www.facebook.com/animiesoanifutro/
https://www.facebook.com/Paka.dla.Bezdomniaka/
https://www.facebook.com/Schronisko.w.Korabiewicach/
*Zbiórka prowadzona jest na portalu polskim i zagranicznym. Dlaczego?
Ponieważ pieniądze potrzebne na nowych podopiecznych muszą być pozyskane dodatkowo, poza środkami zbieranymi na normalne funkcjonowanie schroniska tj. ok. 90 000zł co miesiąc, których nie jesteśmy w stanie pozyskać. Wychodząc z jednych długów, wchodzimy w kolejne.
** Schronisko w Korabiewicach jest pod opieką Fundacji Viva od 2012 roku, kiedy to zostało przejęte w stanie tragicznego zaniedbania przez wcześniejszych zarządców, co odbiło się na stanie zwierząt.
Fundacja Viva! Akcja Dla Zwierząt zajmuje się walką o poprawienie losu zwierząt. Ten cel realizuje przez cały wachlarz działań – od reagowania w przypadkach znęcania się nad zwierzętami i prowadzenia spraw w sądach przeciwko ich oprawcom przez szkolenia instytucji państwowych aż po prowadzenie zakrojonych na szeroką skalę kampanii i akcji informacyjnych propagujących etyczne traktowanie zwierząt.
Zachęca też do adopcji zwierząt ze schronisk oraz piętnuje niehumanitarne i nieetyczne praktyki firm i osób prywatnych.