Trasa Mszczonów-Żyrardów, nawet w środku dnia pełna pędzących TIRów.
Widzimy, że kilka samochodów przed nami kierowcy gwałtownie zwalniają i trąbią.
Na środku trasy stoi spory puchaty pies i robi krok a to do przodu a to do tyłu…
U szyi wisi mu gruby sznur, o który pies się potyka.
Zwierzak dyszy z nerwów a kierowcy „przeganiają” go z drogi.
W końcu mijamy go i my, pies ucieka na pobocze.
Zawracamy. Na widok zatrzymującego się samochodu psiak chce uciekać….
Szybko wyjmujemy kanapki – na szczęście pies jest niemiłosiernie głodny i podchodzi coraz bliżej…
Płoszą go jedynie pędzące dwa metry dalej TIRy.
Mijają kwadranse, wyciągamy każde jedzenie, jakie tylko znajdziemy w samochodzie, ale pies boi się podejść do ręki.
Wrzucamy mu zatem jedzenie na tył samochodu, pies zaczyna machać ogonem i po około pół godziny jest już „nasz”. 🙂
Siada w samochodzie cały zestresowany patrząc na zamykające się drzwi.
U weterynarza nasz „pies”, „Misiek”, „kochany”, „mały” okazuje się… suką, niestety w zaawansowanej ciąży…
prawdopodobnie właśnie dlatego ktoś porzucił ją przywiązując gdzieś sznurem.
Sunia uwolniła się i zdezorientowana na środku ruchliwej trasy szukała swojego człowieka…
Nazwaliśmy ją Reszka.
Reszka to młoda, bo około 3-4 letnia zdrowa sunia.
Jest trochę w typie owczarka, trochę w typie kaukaza a z mordki czasem, kiedy się uśmiecha, nawet przypomina chow-chowa. 😉
Waży około 30 kg. i jest niesamowicie grzeczna, potrafi nawet siadać na komendę… widać, że była czyjaś.
Żywo reaguje na dzieci, bardzo się nimi interesuje, może nawet jakieś dziecko ją kiedyś kochało.
Reszka potrafi chodzić na smyczy i jest bardzo przyjacielska do ludzi!
EDIT, 20.08.2012 – Reszka pozdrawia serdecznie z nowego domu, w którym przebywa już od kilku tygodni i gdzie podbiła już serca wszystkich domowników i ich znajomych. 🙂