wyszukaj zwierzaka
    • Psy
    • Koty
    • Konie
    • Lisy
    • Świnie
    • Kozy
    • Owce
    • Krowy
    • Inne
    • Odeszły
    • Nowe w schronisku
    • Adoptowane
    • W domu tymczasowym
    • Do 10 kg
    • 10-14 kg
    • 15-24 kg
    • 25-44 kg
    • 45 kg i więcej
Data: październik, 23rd, 2019

Niedźwiedzie w nowym domu

Oceń ten artykuł
(0 głosów)


„To już dwa tygodnie od kiedy niedźwiedzie wyjechały z Korabiewic – czas na podsumowanie wydarzeń tych ostatnich dni. 29 października z samego rana zaczęliśmy przygotowania. Pierwszy narkozę otrzymał Wania – przeniesiony na stół zabiegowy został zmierzony, obejrzany, została mu pobrana krew i wszystkie potrzebne próbki oraz wymazy do badań, został sprawdzony stan uzębienia i wykonane zdjęcia rtg stawów. Następnie został przeniesiony do klatki transportowej, gdzie czekał na wybudzenie. Drugi w kolejce był Misza, a Borys, mimo iż ostatni, od początku z wielkim zaciekawieniem przyglądał się temu co robi ekipa VierPfoten wraz z zespołem z Nowego Zoo Poznań i pracownikami schroniska. Każdy niedźwiedź przeszedł tę samą procedurę podawania narkozy, badania i czekania na wybudzenie. Zanim wyruszyliśmy Borys, Misza i Wania musieli odzyskać przytomność po narkozie. Dzikie zwierzęta muszą być przewożone (zwłaszcza na duże odległości) w pełnej świadomości z zachowaniem środków bezpieczeństwa i komfortu, ograniczając im stres do minimum. O godzinie 15 ruszyliśmy do Poznania, gdzie po upływie ok. 5 godzin dotarliśmy. Rozładunek przebiegł sprawnie. Tak jak przewidywałam – Borys wzorowo przeszedł do swojej części mieszkalnej, po czym zajął się swą ulubioną czynnością – zamoczeniem wszystkich 4 łap w poidle i jedzeniem. Misza miał pewne opory, ale przy pomocy komend wyuczonych wcześniej w schronisku, także nie sprawiał problemów. Najdłużej czekaliśmy na Wanię. Problemy ze stawami sprawiły, że zdrętwiały mu tylne nogi i miał trudności z wyjściem z klatki transportowej. Jednak kryzys nie trwał długo i Wania znalazł się w swoim nowym domu. Chwila dla reporterów, ostatnie zdjęcia, filmy i niedźwiedzie zostały same z opiekunami – nowymi z zoo i ze mną. Zwierzęta wyciszyły się, zaczęły jeść i zasnęły zmęczone wydarzeniami całego dnia oraz pozostałościami narkozy, która metabolizowana jest dłużej niż działa (średnio 12-24 godzin). Następne dni były do siebie podobne – poranne karmienie, sprzątanie pomieszczeń, przyzwyczajanie do nowych opiekunów i nowego miejsca (chłopcy musieli się nauczyć przechodzenia przez śluzy, co było dla nich nowością), ćwiczenie komend, odpoczynek. Borys nie sprawiał przez ten czas żadnych problemów, był jak zwykle przyjazny i zaciekawiony wszystkim co się dzieje. Wania podobnie, zwłaszcza po tym, jak otrzymał dla siebie pomieszczenie z wielkim „telewizorem” – okratowaną w całości jedną ze ścian, gdzie mógł widzieć i czuć to, co miało za kilka dni stać się jego prawdziwym domem. Najbardziej martwiliśmy się o Miszę, gdyż był bardzo osowiały, częściowo stracił apetyt, ale mięso i ryby zjadał, więc nie było najgorzej. Nasze podejrzenia padły na brak przestrzeni, zwłaszcza tej, którą widział. W Korabiewicach niby mieszkał w niewielkiej, jak na swoje potrzeby, klatce, ale jednak miał widok na łąkę i otaczającą go przestrzeń. Po tygodniu w końcu nastąpił długo oczekiwany dzień – wypuszczenie na wybiegi. Pierwszeństwo miał Borys – wyszedł z kotnika (tak fachowo nazywają się pomieszczenia wewnątrz budynków dla zwierząt w zoo) jak burza, pierwsze kroki skierował do basenu, w którym było trochę deszczówki i się wykąpał – niedźwiedź stał się szczęśliwym. 😀 Dopiero później zaczął zwiedzać swoje własne 3000m kw. Drugi w kolejności był Misza i tutaj także poszło bez zarzutu – jak tylko poczuł świeże powietrze, las, opadłe liście – wyszedł i zaczął zwiedzać. Poszedł na drugą stronę wybiegu z drugiej strony górki i tam bawił się gałęziami, liśćmi, nawet jakieś grzyby udało mi się znaleźć i spałaszować. To na jego pysku widać było prawdziwą ulgę i spokój. Rezygnacja sprzed kilku dni zniknęła, pojawiło się zainteresowanie i błysk w oku – szczęście, wolność (choć pozorna, ale nie mówiliśmy mu tego 😉 ). Ostatni został wypuszczony Wania, który nie bardzo chciał wyjść, właściwie to na dłużej zatrzymał się na betonowej części poza kotnikiem, bo… liście i ziemia leśna były takie dziwne i nieznane. Kiedy się odważył w końcu jednak wypróbować to nowe podłoże, którego nie czuł od kilkunastu lat pod łapami, ruszył śladem Miszy. Ich spotkanie rozpoczęło najcudowniejszy widok jaki było mi dane oglądać przez ponad rok opieki nad chłopakami – przywitali się jak dobrzy przyjaciele i zaczęli bawić jak małe niedźwiadki! Szefowa opiekunów z azylu dla niedźwiedzi Bärenwald Müritz, powiedziała, że nigdy jeszcze nie widziała, by dwa dorosłe samce tuż przed zimą bawiły się w taki sposób, jak by były najwyżej kilkuletnimi podrostkami. To było ich szczęście! Ludzie, kamery, flesze, nic się nie liczyło. Obserwowaliśmy jak pięknie bawią się w ciszy, turlając w liściach, przepychając się, podgryzając i ćwicząc zapasy. Teraz codziennie to praktykują na każdym z 6000m kw jakie mają do dyspozycji, zaraz po wypuszczeniu z kotników, bo zarówno Misza, jak i Wania wracają na noc do środka budynku, traktując kotniki zapewne jako gawry. W dodatku na razie tylko w nich dostają jedzenie. Borys czasem jeszcze nocuje poza kotnikiem. Nieco obawia się przebywania wewnątrz, choć na próg przychodzi bez problemu. Zapewne się boi, że zostanie zamknięty i te wspaniałe warunki, w jakich się znalazł, pozostaną tylko wspomnieniem. Tak teraz wygląda rzeczywistość Borysa, Miszy i Wani – las, zabawy, dobre jedzenie, cisza i spokój./ Olimpia”

Album https://www.facebook.com/media/set/?set=a.605347942858947.1073741887.300088980051513&type=3

[Artykuł z 2013 roku]

Czytany 241 razy
Ostatnio zmieniany: 23 października 2019 o 18:02