Staruszek kot… Był tu od zawsze. Czasami znikał na dłużej ale zawsze wracał. Wszyscy go znali, czasem rzucili coś do jedzenia.
Nikt jednak nie wiedział czyj jest, czy w ogóle ma dom. Wszyscy widzieli, że jest chory, nikt jednak nie zabrał go do weterynarza…
Kilkka dni temu minęłam go na ulicy. Nakarmiłam i wtedy poczułam nieprzyjemny zapach.
Wzięłam go na ręce, czuć było każdą kosteczkę, czuć tez było smród ropy wyciekającej z uszu… W samochodzie trzy psy a ja bez kontenerka.
Nie mogłam go zabrać Dwa dni później jadąc do pracy zauważyłam kłębuszek skulony przy płocie.
To był on! Tym razem w samochodzie miałyśmy kontener.
Nie było najmniejszego problemu ze złapaniem go i zapakowaniem do kontenera. Nasza pani doktor natychmiast się nim zajęła.
Wyczyściła uszy, z których lała się ropa tak bardzo świerzbowiec był już zaawansowany wpuściła do nich lekarstwo, zbadała, odrobaczyła, odpchliła.
Okazało się, że kocurek jest już staruszkiem, ma 12-13 lat… Jest łagodny jak baranek.
Może kiedyś miał dom, a może po prostu był kotem o którego nikt nie dbał…
Obecnie Kajtuś to wspaniały, towarzyski kocurek, który niezwykle czule opiekuje się grupką 6 kociąt.
Jest spokojny, łagodny i leniwy. Odbija sobie lata życia w niepewności i strachu?