Cześć, jestem Kier
Urodziłem się ok. 2008 r.
Ważę ok. 18 kg
Jestem schroniskowym weteranem. Kiedy Fundacja Viva! przejmowała schronisko, ja już tu byłem, czyli od lutego 2012 r. Przeżyłem głód, strach, zimno i ból… Kiedyś niczego dobrego od człowieka nie zaznałem. Byłem nieufny, wystraszony, uczyłem się chodzić na smyczy. Pracownicy i wolontariusze schroniska – szczególnie ciocia Basia – bardzo dużo pracowali, abym przestał tak bardzo bać się ludzi i świata.
Niestety niedawno przeszedłem zespół przedsionkowy – podstępną chorobę, atakującą starsze psy, dezorientującą, przerażającą dla psa. Dlatego moje i tak niewielkie szanse na dom zmalały do zera. Na czas intensywnego leczenia zamieszkałem w schroniskowej lecznicy, gdzie zakumplowałem się z innymi przebywającymi tam psami. Kiedyś byłem jednym ze schroniskowych dzikusów, dzisiaj, dzięki oswajaniu i pracy wolontariuszy, jestem obsługiwany weterynaryjnie, cierpliwie znoszę kroplówki, a moja główka pomału wraca do pionu.
Szukam doświadczonego, cierpliwego domu stałego lub tymczasowego, nie oczekującego cudów od psa doświadczonego ciężko przez życie, ale gotowego do pracy z psem i bycia świadkiem cudownej przemiany schroniskowego dzikusa w kanapowego psa domowego. Mnie nie da się już „wychować” – trzeba mnie zaakceptować takim, jakim jestem. Dasz mi taki domek? Czekam na niego już 11 lat…