Cześć, jestem Maksio.
Jestem miziastym, rozmruczanym kotełek. Uciekłem śmierci, przeszedłem skomplikowaną operację,
po tym jak zostałem znaleziony przez pracownika schroniska na poboczu drogi.
Po kierowcy oczywiscie ani śladu…
Teraz pozszywany i pokochany przez pracowników i wolontariuszy dochodzę do siebie.
Już się bawię, gonię myszkę i zaczepiam człowieka.
No i tulę się tak, że topnieją lody i pokój się rozgrzewa. Szukam kochającego domu.