Lusia ma nieco ponad rok, jest przemiłym, oswojonym zwierzęciem, które wtula się w człowieka mimo strachu, że ponownie zostanie skrzywdzona.
Po sterylizacji i podstawowej nauce chodzenia na smyczy będzie mogła trafić do nowego domu.
Aktualnie przebywa w schroniskowej lecznicy.
Wolontariuszka Kasia tak pisze o suni: dziewczynka jest piękna, jedwabista w dotyku, bardzo delikatna i miła. ALBUM https://www.facebook.com/media/set/?set=a.459636544096755.102437.300088980051513&type=3
—————
Historia: Historia:
Dwa miesiące temu dostaliśmy błagalną prośbę o pomoc dla otrutego psa, który leży i umiera w sąsiadujące z Korabiewicami wsi. Natychmiast udaliśmy się na miejsce.
Po drodze spotkaliśmy auto owianego tragiczną sławą schroniska w Wojtyszkach.
Zapytaliśmy czy wiedzą coś na temat chwiejącego się i wymiotującego psa, którego szukamy.
Okazało się, że również „czekają” na to nieobliczalne, agresywne zwierzę,
ponieważ godzinę wcześniej strzelili do niego ze środka usypiającego i im uciekło.
Wiedzieliśmy, że zwierzak musi być przerażony, może zakrztusić się własnymi wymiocinami, wpaść pod samochód lub dostać wstrząsu. Kiedy podaje się zwierzęciu środek usypiający nie można stracić go z oczu, to bardzo niebezpieczna metoda odławiania bezdomnych zwierząt.
Po kilkunastu minutach udało nam się namierzyć zwierzaka.
Zobaczyliśmy śliczną, młodziutką sunie która już wybudza się ze snu.
Niestety psiak był przerażony i na tyle „trzeźwy” by uciekać.
Wtedy okazało się, że jest to suczka, która od dawna błąkała się wraz ze swoją siostrą po wsi.
Jej siostra jest w samochodzie schroniska w Wojtyszkach.
Znalazła się kobieta, która chciała ją przygarnąć jednak mimo interwencji Wójta schronisko w Wojtyszkach nie zgodziło się oddać suczki. Zgłoszenie przyjęte, pies jedzie do nich, gmina musi zapłacić.
Zabrali psa, którego mieli w samochodzie, psa postrzelonego pozostawili.
Nasza przyśpiona suczka uciekła w las, nie udał nam się jej odnaleźć.
W niedzielę, 06.12.2012 pod naszą bramę podjechał mężczyzna, który nie wiedział, że nie mamy podpisanej umowy z gminami na przyjmowanie zwierząt. Znalazł bezdomną suczkę, za którą biegła gromada dużych samców.
Chciał jej pomóc, jednak nie mógł jej zabrać do siebie.
Z samochodu wyciągnął nasza niegdyś postrzeloną środkiem usypiającym psinę.
Staramy się nie przyjmować nowych zwierząt jednak tym razem nie mogliśmy odmówić.
Jeśli nie my, sunia wróciłaby na wieś a tam po raz kolejny by do niej strzelano by zabrać ją do Wojtyszek.
Nie mogliśmy na to pozwolić więc przyjęliśmy to „nieobliczalne, agresywne zwierzę .
” Sunia ma nieco ponad rok, jest przemiłym, oswojonym zwierzęciem, które wtula się w człowieka mimo strachu, że ponownie zostanie skrzywdzona.
Ma aktualnie cieczkę.
Po sterylizacji i podstawowej nauce chodzenia na smyczy będzie mogła trafić do nowego domu.
Aktualnie przebywa w schroniskowej lecznicy.
Wolontariuszka Kasia tak pisze o suni: dziewczynka jest piękna, jedwabista w dotyku, bardzo delikatna i miła.
Na smyczy co prawda jeszcze kiepsko sobie radzi ale i tak zrobiła znaczące postępy. Dała sobie wyciąć/wyciągnąć rzepy i..